niedziela, 23 marca 2014

Kocham cię. Przestań istnieć.

Lubię tam wracać, lubię wchodzić do tego pokoju, lubię kiedy mama się uśmiecha, lubię kiedy tata udaje żaglarza, lubię kiedy Songo sika ze szczęścia kiedy mnie widzi. Lubię Niepołomice, ale nie na długo, bo im więcej tam przebywam to tym więcej tych gorzkich wspomnień przenika przez moje ciało, chciałabym wytrzymywać tam dłużej niż jeden dzień, chciałabym nacieszyć się waszą obecnością, ale w końcu wracam do Krakowa i po prostu jestem szczęśliwa.  Kładę się do łóżka i patrzę na Ciebie. Jesteś kompletnie inną osobowością, inaczej wychowanym człowiekiem i posiadającym kompletnie inne spojrzenie na świat, inne zdanie co do prawie każdego problemu życiowego. Jesteś po prostu moim przeciwieństwem, ale to kompletnie nie przeszkadza mi w tym, żeby Cię kochać. Żeby nie spędzać z Tobą każdej wolnej chwili, by nie bawić się tak jak wtedy kiedy miałam piętnaście lat, by nie wpadać na coraz to głupsze pomysły i je realizować. Zapytasz mnie pewnie czy na tym ma polegać życie, a ja odpowiem, że tak. Robienie to czego sprawia Ci przyjemność nie raniąc przy tym nikogo i realizując swoje życiowe plany, tak, to jest jak najbardziej w porządku. Teraz już wiem, że wszystko można pogodzić, jeśli tylko ma się wystarczającą ilość motywacji.
A ja ubiorę dziś futro, bo przecież obiecałam być piękna, przecież robie to dla Ciebie, chociaż Twoje kłamstwa zabijają mnie od środka, myślałam, że jesteś jedynym dobrym człowiekiem na tym świecie, a na dzień dzisiejszy coraz bardziej w to wątpię. Masz w sobie tajemnice, masz w sobie chmury, których chyba nie dam radę już nigdy odgonić. Chciałabym mieć na tyle odwagi, by zadzwonić do Ciebie, powiedzieć jak się dziś czuję, kiedy przejeżdżam obok Twojego bloku. Jednak wiem, że jedyne co zrobisz to odrzucisz moje połączenie, a ja będę ponownie czuć się upokorzona.
P.S to już prawie 10 lat razem, Ty wiesz wszystko, nie muszę nic więcej pisać. Wiesz, że chodzi własnie o Ciebie. M.T

poniedziałek, 17 marca 2014

Popełniasz błąd, nie doceniając mnie.

Kolejny poniedziałek, a w moich kieszeniach jest kilo wiary, tona nadziei i jeszcze więcej motywacji. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę w stanie zebrać się po takim podcięciu mi nóg, po tylu śmierciach, po tylu odejściach ludzi mi bliskich. Mogłabym nawet zostać sama w tym momencie i wiem, że sobie poradzę, bo cały świat jest we mnie, ja jestem całym światem, a szczęście mam na wyciągnięcie ręki.
Ludzie dążą do pozbawienia się skaz na swojej psychice, dążą do samodoskonalenia się i bardzo dobrze, tylko chodzi o to by nie zatracić samego siebie. Żeby trzymać się swoich zasad, żeby nie zmienić światopoglądu pod wpływem innych osób, które krytykują Cię tylko dlatego, żeby poczuć się lepiej. Jeśli jest Ci ze sobą dobrze, olej to idź swoją ścieżką i patrz tylko na siebie. Ludzie odchodzą i nie warto oddawać dla nich wszystko, znajdują sobie lepszych przyjaciół, ładniejszych partnerów i po prostu znikają. Czasami trzymamy się kogoś lub czegoś z czystego przyzwyczajenia, a czasami odchodzimy od kogoś myśląc, że przez to nasze życie będzie wyglądać lepiej. Popełniamy błędy i chyba właśnie na tym to życie polega, wystarczy wyciągać z tego wszystkiego lekcję i jakieś wnioski. Nie chce już cofać czasu, chce zacząć wszystko od nowa.
Następny cel? Być szczęśliwą samą z sobą i reprezentować sobą wszystko co we mnie najlepsze.

poniedziałek, 10 marca 2014

Zgarnę całą pulę, wygram całą stawkę.

Dziwnie jest zaczynać wszystko od nowa. Niby nic się nie zmienia w Twoim otoczeniu, a jednak wiesz, że od dziś wszystko będzie inne. Nawet powietrze pachnie trochę inaczej. To trochę tak jak wtedy kiedy kupujesz upragnioną już od dawna książkę i pierwsze co robisz to ją otwierasz i wąchasz, czujesz jak kartki pachną nowością, wiedząc, że nikt inny nie miał jej przed Tobą. Takie właśnie odnoszę wrażenie od kilku godzin.
Nie jest to szczęście, daleko temu do tego uczucia, jednak jest to nadzieja na coś lepszego, jak słońce podczas ostrej zimy. Myślałam, że czternastego listopada skończyło się moje życie, że wszystko kim byłam i co sobą reprezentowałam odeszło. Śmieszne jest to jak bardzo byłam utwierdzona w tym przekonaniu które było jednym wielkim kłamstwem. Byłam manipulowana, okłamywana i wykorzystana. Wysysano ze mnie życie przez prawie trzy lata. Obwiniałam się za coś co kompletnie nie było moją winą i wierzyłam w to całą sobą. Kim wtedy byłam? Nikim. Jakie miałam pasję? Nie miałam. Jak traktowałam ludzi? Jak przedmioty do dobrej zabawy. Zamieniono wszystkie moje pozytywne cechy na te najgorsze, ale tego nie dostrzegałam. Myślałam, że właśnie tak ma wyglądać moje życie. Zachowywałam się jakbym była pod wpływem Imperiusa, przepraszając, błagając, biegając za czymś co ciągnęło mnie na dno.
Niby nie powinnam tego żałować, a jednak żal mi zmarnowanego czasu, nerwów i okazji które straciłam przez te parę lat. Mimo wszystko jestem bogatsza o kilka doświadczeń i wiem na co uważać.  A teraz? Teraz jestem Panem swojego losu i wiem, że wystarczy trochę mobilizacji, samozaparcia i możesz wszystko. Wiem, że nie da się nie wierzyć w nic. Nie ważne, czy wierzysz w boga, kapitana planetę czy w samego siebie, ważne jest to, że wierzysz w cokolwiek. Mimo tego, że jestem sama to wiem, że nie jestem samotna. Tu nie chodzi o to by zacząć nowe życie, ale żeby zmienić siebie, być zadowolonym z każdego przeżytego dnia i niczego nie żałować.